sobota, 15 listopada 2014

Odcinek 2 Mojego brata atakuje kołdra + konkurs

Hej ludziki ♥
W tym odcinku zaczynam dodawać osoby z grupy Demigods-polska ;w;. Na pierwszy ogień idzie Martyna i moja przyjaciółka Zuza.
KONKURS!!!! ogłaszam konkurs na top-komentatora miesiąca. Osoba która w danym miesiącu doda najwięcej komentarzy (NIE SPAMU) otrzyma one-shota z dowolnym parringiem (zniosę nawet Percabeth). Zaczynamy od : TERAZ!

...................................................................................................................
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które wdarły się przez okno do domku trzeciego. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Nagle, z sąsiedniego pokoju dobiegł do moich uszu łomot.* Czym prędzej chwyciłam Versora (mój mieczo-trójząb) i pobiegłam tam. Potwory w obozie? Mało prawdopodobne... chociaż kiedy się ma za brata największą "gwiazdę" wśród czarnych charakterów, to wszystko jest możliwe.
Łomot ucichł. Zaczęłam nerwowo szarpać klamkę.Zamknięte. Potwór musiał się tu dostać przez okno. Erynia? Jakaś zdziczała harpia?
Zdecydowałam się wyważyć drzwi jednym celnym kopniakiem. Wbiegłam do pokoju i... zaczęłam się śmiać. Percy leżał na podłodze zaplątany w swoją niebieską kołdrę. I ja mam pretensję do Ann, że nazywa go glonomóżdżkiem.....
- Co tak stoisz?! - warknął - pomóż mi!
Nie przestając się śmiać, chwyciłam róg pościeli i uniosłam go w górę. Percy z głuchym łupnięciem uderzył w bok łóżka.
- Ale... ty.... głupi... jesteś... -chichotałam.
Mój brat wyszczerzył zęby.
- Uważaj , Jones.... Rozmawiasz z herosem który pokonał Kronosa...
- Drżę ze strachu, Jackson!- teatralnie westchnęłam - Jest tu ktoś? Mój własny brat chyba ma zamiar mnie utopić w swojej bezdennej kołdrze!
Percy rzucił we mnie poduszką. Nie trafił.
-A więc to tak, Jackson?- chwyciłam inną poduszkę - Legion ja fulminata!
- Gdyby Reyna cię słyszała....
.......................................................................................................................
Po dłuuugiej bitwie na poduszki, poszliśmy na śniadanie. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi i usiedliśmy przy stoliku Posejdona. Percy ,,zamówił" niebieskie naleśniki utopione w syropie klonowym (a jakże!), a ja zdecydowałam się na tosty z serem i sok pomarańczowy.
Kiedy skończyłam jeść postanowiłam pogadać z Willem a propos misji. Podeszłam więc do stolika Apolla z nadzieją że, Solace jeszcze nie odszedł od stołu.
- Hej, stary. Co tam?- zagadałam.
-Hej Vicky, ogólnie jest ok, ale.... - zmieszał się.
-Will, co się stało?
-Niemogęiśćnamisje- powiedział z prędkością karabinu maszynowego.
-Ale czemu?- no fajnie! Już druga osoba się wycofuje..- Chodzi o Clarisse?
-Nie. Po prostu moi rodzice chcą mnie zabrać na wakacje. Chciałbym zostać! Serio!
Położyłam mu rękę na ramieniu.
-No okay, jakoś sobie poradzimy...
-Mam zastępstwo! Moja siostra z chęcią by poszła.-powiedział-Suzie!
Widziałam już tę dziewczynę na obozie, ale jakoś rzadko ze sobą rozmawiałyśmy. Suzan Brown miała około piętnastu lat. Była dobra w walce, a szczególnie w strzelaniu z łuku. Słyszałam, że powaliła sporo potworów w Bitwie o Manhattan. Alex przyjaźni się z nią więc czasami mi coś o niej opowie.
Dziewczyna pojawiła się niemal natychmiast.
- Co jest, brat?- wyszczerzyła zęby.
-Chcesz iść na misję?
-A czy ja kiedyś nie chciałam?- zmarszczyła nos - a z kim?
-Ze mną, Leonem Valdez i Alex Hood.-wtrąciłam.
- Z Alex? Super!- jej zielone oczy błyszczaly- ty jesteś Vicky? tak? siostra Percy'ego?
-No jestem....-mruknęłam.
-Aha, fajnie! Kiedy mam być gotowa?
- Po jutrze, wyruszamy o świcie.
-Super. To pa!- pomachała mi i pobiegła w stronę Alex.
,...............................................................................................................
Kiedy szłam z powrotem do domku Posejdona, zaczepiła mnie Nida córka Ateny, jedna z nielicznych dzieci bogini mądrości jakie lubię.
-Vicky! Chciałabym iść z wami na misję- jej długie włosy powiewały na wietrze.
-No nie wiem...-zawahałam się- może być niebezpiecznie...
-Przydam wam się!- zapewniła- ogarniam czaromowę i Mgłę....
- A czy do ogarniania czaromowy nie trzeba być dzieckiem Afrodyty?- spojrzałam na nią.
-Są wyjątki- powiedziała wymijająco- to mogę?
Westchnęłam.
-Niech ci będzie. Bądź gotowa pojutrze, o świcie.
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
to na tyle :D jak na razie to chyba najgorszy odcinek XD. Ale przynajmniej jest.
Drodzy herosi, pamiętajcie!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Mam nadzieję, że Zuzie i Martynie się podoba :3 Jakby co mogę coś zmienić.
*- najbardziej niepoprawne zdanie ewer :__:


Wasza półbogini
~Mrs. Valdez




5 komentarzy:

  1. Pewnie że mi się podoba :) fajny początek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też XD dzięki że komentujesz :3 napewno dostaniesz one-shota... Tylko z kim...

      Usuń
  2. Dobra,
    Na Demigodsach dodałaś posta z tym blogiem no to jak mogłam nie wbić?
    No ja się pytam jak?
    Ale wracając do komentarzu.
    Masz ciekawy styl pisania.
    Trzeba przyznać.
    Ale jedyne co mnie chyba tutaj razi to to, że jak dla mnie powinien to być rozdział, a nie odcinek, jak dla mnie odcinek to jakiegoś serialu czy czegoś w tym stylu.
    No co?
    Do czegoś się muszę doczepić XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Sama chciałam pisać "rozdział" ale wchodziłam na inne.ff i tam były odcinki a po za tym koleżanka uświadomiła mi że odcinek jest.poprawnie. Ale jeszcze poszperam i może zmienię :)

      Usuń
    2. No to skoro odcinek jest poprawnie to niech będzie odcinek. XD
      Ja tylko zwyczajnie musiałam się doczepić do czegoś..
      No a , że nie mam żadnego lepszego powodu to jakoś wypadło na to. XD

      Usuń